sobota, 23 sierpnia 2014

6.


Tony składników, tomy przepisów,
wonne przyprawy, misy cytrusów,
godziny w garach, lata duszenia,
gramy, półlitry, szczypty, pieprzenia.


A zupa i tak była za słona, ciasto oklapnięte,polędwica zbyt sucha, makaron za miękki, herbata nie dogotowana, nawet kawa jakaś taka usypiająca.. Tak jest zawsze, niezależnie od ilości spędzonych godzin, pieniędzy wydanych na przygotowania czy motywacji, za każdym razem kuchnia nabija mnie w butelkę.. butelkę kwaśnego, taniego octu… I choć może brzmi to jak rozżalony okrzyk kiepskiej gospodyni domowej (słynnej ChPD) to ten apel ma charakter zdecydowanie głęboki, głęboki jak tłuszcz na dobre frytki. 

Gdyby tak z każdym kulinarnym nieudacznikiem poprowadzić długą, wyczerpującą rozmowę, wrzucić na rozgrzany ruszt pytań, to być może zamiast zdawkowych odpowiedzi: “nie no stary mnie to już ni grzeje, ni ziębi czy mi ta beza wyjdzie czy nie”, otrzymano by szczere wyznanie kryptoignoranta, nafaszerowane bólem, smutkiem i przegraną. Ten jedyny raz czuję się na siłach aby poświecić przykładem i wszem i wobec wykrzyczeć zakonserwowane w duszy cierpienie. Cierpienie, które wyrasta na drożdżach upokorzenia…

Tak. Przyznaję, wysadziłam mikrofalę. Jak? Miałam ochotę na murzynka w kubku. Droga na skróty? Czy zdrapywanie jajka z sufitu wydaje się proste? Czy przewidziałam? To zawsze jest niespodziewane, jednak gdzieś z tyłu głowy zdaję sobie sprawę, na co jestem skazana. Tak, traktuje to jako przeznaczenie. Czuję się dotknięta złą siłą, która chce bym przegrała w życie i okazuje mi to w najbardziej prymitywny sposób - poprzez zemstę żarcia. Martwego biernego żarcia. Czy zaobserwowałam kiedyś złośliwość rzeczy martwych? Tak, cholera, jak mi kotlet strzelił w oko rozgrzanym olejem. Kurs gotowania? Prędzej umrę z głodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz