sobota, 23 sierpnia 2014

6.


Tony składników, tomy przepisów,
wonne przyprawy, misy cytrusów,
godziny w garach, lata duszenia,
gramy, półlitry, szczypty, pieprzenia.


A zupa i tak była za słona, ciasto oklapnięte,polędwica zbyt sucha, makaron za miękki, herbata nie dogotowana, nawet kawa jakaś taka usypiająca.. Tak jest zawsze, niezależnie od ilości spędzonych godzin, pieniędzy wydanych na przygotowania czy motywacji, za każdym razem kuchnia nabija mnie w butelkę.. butelkę kwaśnego, taniego octu… I choć może brzmi to jak rozżalony okrzyk kiepskiej gospodyni domowej (słynnej ChPD) to ten apel ma charakter zdecydowanie głęboki, głęboki jak tłuszcz na dobre frytki. 

Gdyby tak z każdym kulinarnym nieudacznikiem poprowadzić długą, wyczerpującą rozmowę, wrzucić na rozgrzany ruszt pytań, to być może zamiast zdawkowych odpowiedzi: “nie no stary mnie to już ni grzeje, ni ziębi czy mi ta beza wyjdzie czy nie”, otrzymano by szczere wyznanie kryptoignoranta, nafaszerowane bólem, smutkiem i przegraną. Ten jedyny raz czuję się na siłach aby poświecić przykładem i wszem i wobec wykrzyczeć zakonserwowane w duszy cierpienie. Cierpienie, które wyrasta na drożdżach upokorzenia…

Tak. Przyznaję, wysadziłam mikrofalę. Jak? Miałam ochotę na murzynka w kubku. Droga na skróty? Czy zdrapywanie jajka z sufitu wydaje się proste? Czy przewidziałam? To zawsze jest niespodziewane, jednak gdzieś z tyłu głowy zdaję sobie sprawę, na co jestem skazana. Tak, traktuje to jako przeznaczenie. Czuję się dotknięta złą siłą, która chce bym przegrała w życie i okazuje mi to w najbardziej prymitywny sposób - poprzez zemstę żarcia. Martwego biernego żarcia. Czy zaobserwowałam kiedyś złośliwość rzeczy martwych? Tak, cholera, jak mi kotlet strzelił w oko rozgrzanym olejem. Kurs gotowania? Prędzej umrę z głodu.

wtorek, 19 sierpnia 2014

5.

Chcieliśmy Państwu zaprezentować nową dietę. Najnowsze osiągnięcie w dziedzinie porad żywieniowych, opracowywane przez 19 lat szczegółowych badań, stało się hitem wśród Amerykanów!

“LENIWA DIETA” uważana jest za jeden najlepiej skonstruowanych planów żywieniowych wzbogaconych o szereg aktywności, które szybko pozwolą wyeliminować dręczące Was kompleksy i wyregulować pracę organizmu. Bardziej uduchowieni pracownicy naszego laboratorium z powagą przyznają, iż balansuje ona na skraju zwykłego zestawu wskazówek i rad, a stylu życia, które w następstwie stosowania gwarantuje to, co najważniejsze, czyli szczęście.. 

Zasada jest prosta i skuteczna. Słuchajcie własnego ciała. Tylko dzięki  ogólnemu porozumieniu, będziecie w stanie osiągnąć wewnętrzny i zewnętrzny spokój, uzyskać fizjonomię i fizjologię o jakiej tylko marzyliście. Zrozumcie jego najgłębsze potrzeby i skrywane lub tępione impulsy, oddajcie się naturze i wykorzystajcie to, co niewykorzystane, czyli….  lenistwo.

Tak, tak, paradoksalnie, zdaniem naszych szczęśliwych ekspertów, umiejętność odpowiedniego zaangażowania “ciemnej strony” organizmu otworzy nowe perspektywy chudnięcia. Jako, że sformułowanie konkretnych postulatów byłoby niezgodne z ideą naszej diety, poniżej przytoczymy kilka przykładowych zachowań, które sprawią, że Wasze ciało spali 58,78% wiecej tłuszczu, ujedrnią skórę 10 razy bardziej niż wszystko czego już próbowaliście oraz sprawią, że statystycznie będziecie o połowe szczęśliwsi niż kiedykolwiek. 

Lubicie jeść i sen z powiek spędzają Wam nadprogramowe kilogramy? Wykorzystajcie zbawczą moc, którą daje Wam Wasza własna …  niemoc! Gotujecie? Porzućcie ten pomysł. To wymaga czasu, składników, uwagi, a ponad wszystko … stania. Jedzenie na mieście pochłania pieniądze i nerwy, gdyż wybór potrawy stanowi meritum ruszenia siedzenia z domu/pracy/szkoły. Bardzo pozytywnie na ograniczenie pożywienia wpływa, oprócz lenistwa, brak decyzyjności. Jeśli piętnasta minuta dywagacji nad kremem pomidorowym, a spaghetti, kończy się ewakuacją z lokalu, jesteście już blisko ideału. Zespół ekspertów poleca też spędzanie czasu w pomieszczeniach oddalonych od kuchni, zaopatrzonych w wygodne siedzenie, latpopa i wifi. 

To praca lub nauka nie pozwalają Wam osiągnąć idealnej sywletki?  Ślęczenie nad znienawidzonym tematem przyprawia o nieposkromiony apetyt i nagłą miłość do Nutelli. Dobrze to znamy, więc proponujemy aby odpuścić sobie nadmierną atencję dla tego, co nieprzyjemne i zastąpić jakąś aktywnością fizyczną, np. godziną snucia się  po domu lub uroczymi wycieczkami do sklepu i z powrotem uprzednio zapomniwszy portfela, potem listy zakupów, torby, a potem znowu portfela itd.... Gwarantujemy, że takie działanie będzie sprzyjało odwróceniu uwagi od nęcącego słoiczka. 

Wysoko punktowane są też roztrzepanie i bałaganiarstwo wydłużające czas niejedzenia i aktywności fizycznej. Nie ma niczego skuteczniejszego niż kilka godzin przymusznych przysiadów, czołgań, wymachów rękami i podwyższonej adrenaliny. To działa spróbujcie i Wy! 
Zadzwońcie i zamówcie “LENIWĄ DIETĘ”! Jeśli zrobicie to w przeciągu następnych 26h godzin, 14 minut i 7 sekund to w gratisie dorzucimy drewniany centymetr do pomiaru obwodu talii i ud! Zadzwońcie teraz!

(Jeśli jednak czytacie ten paragraf to prawdopodobnie nasza dieta zupełnie nie odpowiada Waszemu charakterowi. Wzorowy materiał na klienta już dawno robi trzeci kurs do sklepu lub ...zarzucił pomysł zrzucania jakichkolwiek kilogramów na rzecz innej leniwej diety - chińczyka na telefon.)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

4.


Zagorzały fan prawicy: Tęczy się zachciało. Pedalsko – lesbijsko – tęczowej tęczy. Kto by pomyślał żeby w porządnym katolickim kraju stawiano tak oburzający symbol równości, tolerancji czy innych lewackich wymysłów. Czy ten plac należy do tej zgrai zboczeńców? Czy on się nazywa placem Geja lub Transa, czy placem Zbawiciela? Powtarzam: Zbawiciela, tego, który nas od grzechu wybawił. Tego, który naszą wiarę  zdefiniował, wiernych zgromadził, chleb rozmnożył, Słowo Boże głosił, a w końcu nakazał miłować „swego bliźniego, jak siebie samego”! Jezus Chrystus za nic nie pozwoliłby, żeby w miejscu Jemu dedykowanym, przed drzwiami świątyni religii, którą współtworzył z samym Bogiem, miała stanąć wysoka na dziewięć metrów i szeroka na dwadzieścia sześć instalacja oznaczająca uniwersalne wartości takie jak przymierze, miłość, pokój i nadzieja! Jak dobrze, że My, tępiciele tej lewackiej zarazy dobrze rozumiemy Słowa naszego Pana. „Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych” mówił i dodawał, że „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Wyraźnie określił czym ma być kościół - „Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie go jaskinią zbójców”! Nie pozwolimy aby ktokolwiek bezcześcił sacrum jakimiś wybrykami! Wytniemy tę „prowokację wobec moralnej większości społeczeństwa”, zlikwidujemy tęczę, by móc w spokoju żyć zgodnie ze słowem naszego Pana! Amen!
Jezus Chrystus (zażenowany): „To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali….”                       

środa, 6 sierpnia 2014

3.

Za każdym razem gdy posprzątam pokój, nawiedza mnie smutek. Momentami przygłusza go  bałaganiarska duma, ale kiedy sprzątanie nieszczęśliwie zgra się w czasie z jakimś nieprzyjemnym zdarzeniem, skutki potrafią mnie kompletnie zdominować. Tak jak i dziś. Zaczęłam od łóżka, a właściwie wersalki. Zgarnęłam stos książek i papierów, piętro niżej, prosto na podłogę, tworząc z nich bezkształtną spójną masę gotową do transportu. Potem złapałam wijące się po kanapie kable i przestawiłam lampkę nocną z oparcia na kaloryfer. Aparat, ebook, gazety i ulotki wylądowały na małym krzesełku, a wszystkie kosmetyki wyemigrowały do łazienki, o dziwo bez postoju na regale obok drzwi. W końcu wyjęłam ożywione resztki jedzenia i kubki. (mam taki zwyczaj spania w delikatnym nieładzie.) Każdą kolejną część pomieszczenia traktowałam w sposób analogiczny, w towarzystwie bezkształtnej, koczowniczej kupy sunącej od miejsca do miejsca. Po litanii skomplikowanych kucnięć, pokłonów i westchnień, spojrzałam na dzieło bardzo przychylnie.  Niestety, efekt samozadowolenia, jak zawsze, utrzymał się do kilku oglądnięć pokoju. Potem narcyzm przeszedł  w niepokój, niepokój wniesiony przez nadmiar porządku. Odniosłam wtedy wrażenie, że do momentu, kiedy moją przestrzeń ogarniał bałagan, była ona uosobieniem dynamiki, działania. Moje życie było pełne.  A teraz jest takie … no puste. Zaraz potem dopadła mnie jeszcze gorsza myśl. Dotąd sens nadawała im kupa bezużytecznych, losowych śmieci. Sprzątnięcie ich z kanapy, biurka i kredensów, zdarło z niego płaszczyk pozorów; tani, plastikowy, kolorowy płaszczyk pozorów, pozostawiając je kompletnie nagie, w negliżu, a do tego - negligé (czyt. Negliże, czyli zaniedbane, Słodki Jezu!)! W takich chwilach człowiek gotowy jest podjąć najważniejsze decyzje, dokonać dramatycznych zmian. Tak i ja, przysięgłam wszem i wobec nigdy więcej nie sprzątać pokoju. 

2.

Posłowie PiS od kilku lat przejawiają interesującą tendencję językową. Nie jest ona zabawna ani szczególnie rażąca, ale uważnego słuchacza skłania do refleksji, upierdliwca do przewrotnych wniosków. W kolejnym wywiadzie dotyczącym katastrofy smoleńskiej padł epitet „świętej pamięci Lech Kaczyński”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, wręcz przeciwnie - zachowanie godne naśladowania, gdyby pełni szacunku politycy było skłonni w podobny sposób wyrażać się także o innych ofiarach. Bo kiedy „świętej pamięci” jest były prezydent, to niestety każda inna postać tego zaszczytu nie dostępuje (zostając spychana na margines pamięci sprofanowanej? (No chyba tak). Idąc tym tropem, od razu w mojej głowie powstaje postulat powszechnej równości wśród zmarłych, konsekwentnego wspominania nieboszczyków z równą czcią. Zmiany wprowadzajmy na dużą skalę. Nie wyobrażam sobie żeby w jakimś podręczniku od historii widniał ogołocony ze „świętej pamięci” Bolesław Chrobry lub Jan Ursyn Niemcewicz. Co to za różnica czy zgon nastąpił 4 czy 1000 lat temu? Czy była to katastrofa, zamach, choroba czy samobójstwo? Według średniowiecznego danse macabre, wszyscy jesteśmy wobec wieczności, więc po co te wyróżnienia? W tym momencie z głowy wylewają się wszystkie znane mi śmiertelne slogany i nawołują do zaprzestania sporów doczesnych. Szkoda, że tylko mi, a niekoniecznie bohaterom wPISu….